MADONNA – królowa z przeszłością
Występuje już od tylu lat i na pewno przyzwyczaiła się do protestów i akcji bojkotujących jej koncerty. Jak ona to robi? Bo można ją lubić lub nie, ale jej wkład w muzykę jest nieoceniony, a działania na rzecz tolerancji i równouprawnienia są ogromne.
Louise Veronica Ciccone nie miała łatwego dzieciństwa. Matka zmarła, wychowywał ją ojciec, a raczej starał się, bo przyszła gwiazda robiła w zasadzie wszystko na co miała ochotę. Od małego chciała zostać artystką i wszystkie swoje wysiłki kierowała w tę stronę. Miała szczęście do ludzi, a jej determinacja, by odnieść sukces była powalająca.
Pracuje z najlepszymi
Od początku swojej kariery muzycznej otaczała się najlepszymi specjalistami w branży, producenci, kompozytorzy – wszyscy to zawsze pierwszoligowa ekipa. Ona sama z czasem nauczy się grać na gitarze i komponuje. Nie szukając daleko: „Justify my love” (1990) napisali wspólnie z nią Lenny Kravitz i Ingrid Chavez. Björk (wraz z Nelleem Hooperem i Mariusem de Vriesem) napisała dla niej piosenkę „Bedtime stories”, do której powstał fenomenalny klip (1995) autorstwa Marka Romanka, który na swoim koncie ma współpracę z największymi sławami muzyki: Michaelem Jacksonem, Davidem Bowie, Lennym Kravitzem, RHCP czy Mickem Jaggerem. Sama Björk nie chciała się spotkać osobiście z Madonną, widocznie nie czuła takiej potrzeby. Ten utwór i klip nie wywołał sensacji i tak naprawdę tylko kilka utworów stało się hitami tuż po wydaniu. Madonna ze swoimi projektami idzie cały czas pod prąd. Bardzo dużo słucha, wyłapuje najlepsze elementy z różnych gatunków muzycznych, a w swoich piosenkach próbuje je łączyć.
Poza sceną
W jej życiu prywatnym bywało różnie. Większość mężczyzn chętnie wygrzewała się w ciepłym blichtrze jej sławy, a ona szukała partnera, osoby, która nie będzie jej przytakiwać, bo tacy szybko się jej nudzili. Od zawsze gardzi słabymi ludźmi. Grono jej kochanków czy kochanek jest – wierząc faktom i plotkom – imponujące. Na liście znajduje się chociażby Tupac Shakur czy Dennis Rodmann, ten pierwszy został bardzo mocno zganiony przez swoje otoczenie (jak może zadawać się z białą kobietą), a drugi napisał o niej w swojej książce, by jeszcze bardziej wywindować swoje ego i przy tej okazji lekko się podpromować.
Jej pierwsza wielka miłość to Sean Pean, szybko stają się ulubieńcami tabloidów i paparazzich. Nad kościołem, w którym biorą ślub lata helikopter, podczas gdy na ceremonii obecni są m.in. Tom Cruise czy Andy Warhol, który powie później, że to „jeden z najciekawszych weekendów jego życia”. Wspólna praca z Peanem nie wychodzi im na dobre, zarówno filmy, które sami stworzyli, jak i te, w których wspólnie zagrali nie odniosły wielkiego sukcesu, a krytyka wieszała na nich psy. Ale niemożliwie ambitnej Madonnie nie przeszkadzały takie filmowe potknięcia, jednak dopiero rola Evity Perón w filmowej adaptacji musicalu „Evita” (skomponowanego przez Andrew Lloyda Webbera do libretta Tima Rice’a.) przyniosła jej spektakularne uznanie publiczności, świata filmowego i krytyki. Rolę tę początkowo miała dostać Michelle Pfeiffer, bo umiała śpiewać „z przepony”. Madonna wtedy też się nauczyła. Królowa popu była świadoma swoich możliwości, a raczej chyba niemożliwości głosowych, nauczyła się perfekcyjnie wykorzystywać warunki jakimi dysponuje, a rola w „Evicie” dała jej szasnę nauki techniki śpiewania, którą wykorzystała.
Bastion wsparcia i tolerancji
Madonna na początku swojej kariery bardzo szybko zbudowała sobie bastion złożony głównie z fanek, młodych dziewczyn, które utożsamiały się z wyglądającą podobnie jak one Madonną. To nie była wyperfumowana i wyubierana w suknie od projektantów dama, wręcz przeciwnie, w swoich strojach łączyła elementy wszystkich subkultur, był to styl ulicy z punkowym zacięciem. Poza tym to, co śpiewała Madonna przemawiało do publiczności, śpiewała dla niej i o niej. Ten bastion ostał się do dzisiaj i nie da złego słowa powiedzieć na swoją królową (patrz komentarze w internecie dotyczące chociażby ostatniego koncertu w Polsce).
Na tym polu Madonna ma nieocenione zasługi. W latach dorastania otaczała się swego rodzaju „artystami życia”, już wtedy spotkała się z innością, która bardzo jej się podobała i fascynowała. Zawodowo nie raz pracowała z gejami i lesbijkami, sama mając relacje (?) z kobietami. Zawsze apelowała o tolerancję i walczyła o równouprawnienie kobiet. Stanowczo wypowiadała się o związkach jednopłciowych w czasach, gdy był to temat tabu i mówić „o tym” nie wypadało. Jawnie sprzeciwiała się niesprawiedliwościom świata i angażowała się w akcje charytatywne przekazując miliony na np. budowy studni w Afryce. Tymi wszystkimi działaniami zaskarbiła sobie sympatię, ba, wręcz miłość fanów.
Na przekór trendom
Madonna lubi szokować i jest w tym już weteranką. Oburzała opinię publiczną od samego początku swojej kariery. Jej występy w różowym stożkowym staniku przeszły do historii a praworządni obywatele zgrzytali zębami. Zanim jednak artystka zaczęła rozmyślnie żonglować symbolami i z premedytacją mieszać sacrum z profanum, robiła to zupełnie nieświadomie. To wynikało z jej wnętrza, z jej wychowania i modelu rodziny i społeczeństwa w jakim dorastała. Zbuntowała się przeciwko męskiej dominacji, dorastała i hormony w niej buzowały, jednak seksualność człowieka była czymś wstydliwym, a religia dokładała swoje. Taka całość musiała prowadzić do spiętrzeń, a muzyka tworzona przez Madonnę rozładowywała je. Z czasem cała maszyna promocyjno-marketingowa ruszyła, ale taki właśnie był jej początek. Do występów dołączyło całe taneczno-muzyczne show połączone wszelakimi symbolami, aż może trącące banałem, jednak to właśnie pokochała publiczność.
Każda płyta Madonny jest inna i trochę na przekór panującym trendom, czyli coś na wzór charakteru artystki. I nieważne czy będzie wić się na krzyżu, pląsać zmysłowo po plaży, odprawiać modły w czerwonym kimonie, czy imprezować z koleżankami w taksówce, to zawsze jest ONA. I chociaż wyczerpała już chyba limity prowokowania ludzi, a zaskoczyć może już raczej tylko muzycznie (choć i to jest wątpliwe) to każdy protest przeciwko jej występowi w jakimś kraju na pewno wywołuje uśmiech na jej twarzy, a zmarszczki wokół oczu jeszcze bardziej się uwidaczniają. To jakby mówiła sobie w duchu: „Cały czas to na Was działa”. I ma rację.
Music For Your Eyes:
- Madonna - Justify My Love
- Madonna - Bedtime Story
- Madonna - Nothing Really Matters
![]() | |
Tytuł: Grzeszna Madonna
Autor: Lucy O'Brien
Wydawnictwo: In Rock , Lipiec 2009
Stron: 346
Komentarze
Publikowanie komentarza