![]() |
fota pochodzi z: http://hughlaurieblues.com |
Hugh Laurie – doktor od muzyki
Hugh Laurie w towarzystwie zespołu The Copper Bottom Band przybył do naszego kraju na 3 koncerty (2 w Poznaniu, jeden w Szczecinie), by promować swój najnowszy album „Didn’t It Rain” i by pokazać, że blues ma się dobrze. Ja mogę tylko dodać, że w jego wykonaniu to energetyczna petarda.
Hugh Laurie – sprzedawca broni i nie
tylko …
Powiedzenie
o nim, że jest człowiekiem renesansu nie będzie chyba zbyt przesadzone: aktor,
komik, reżyser, muzyk, wokalista, pisarz, sportowiec. Kategorii całkiem sporo,
a co najlepsze we wszystkich może pochwalić się sukcesami.
Miał być
lekarzem, ale wybrał archeologię, w czasie studiów trenował zawodowe
wioślarstwo, a przez wspólnych znajomych poznał Stephena Fry’a. I to właśnie z
nim tworzył przez lata komediowy program „Fry and Laurie” (później przerodził się w serię „A bit of Fry
& Laurie). Polska publiczność może skojarzyć Laurie z sitcomowych serii
produkcji BBC pt. „Czarna Żmija”, w których występował regularnie od 1986 roku
u boku m.in. Rowana Atkinsona. Aktor pojawia się też na dużym ekranie w dużych
produkcjach.
W 1996 roku
ukazuje się debiutancka powieść Lauriego „Sprzedawca broni” (w Polsce ukazała
się w 2008 roku nakładem wydawnictwa W.A.B.). To bardzo zręcznie napisana
powieść szpiegowska, której nie
powstydził by się mistrz gatunku Robert Ludlum. Całość okraszona specyficznym
poczuciem humoru autora. (Książkę serdecznie polecam!).
Jednak to
wygrany casting w roku 2003 przyniósł mu możliwość powrotu do telewizji, a
powrót ten był mocno spektakularny, bo już po pierwszej serii „Dr House’a” mało
kto nie znał postaci w którą się wcielał. Kulejącego, ekscentrycznego,
uzależnionego od środków przeciwbólowych
lekarza-geniusza, który potrafi zdiagnozować każdą chorobę, pokochał
cały świat. Sława zeszła na niego jak lawina, a serial (nadawany od 2004 do
2012) został przyjęty bardzo dobrze zarówno przez publiczność, jak i krytyków
(m.in. dwa Złote Globy i trzy nagrody Emmy).
Po
zakończeniu produkcji i ogromnym sukcesie (nie ukrywajmy także finansowym –
mówi się, że za jeden odcinek serialu aktor dostawał ponad 400 000
dolarów) niejeden zaszył by się z rodziną w jakimś przyjemnym życiowym
przylądku i kontemplował naturę. Jednak nie Hugh Laurie.
Blues wg Pana Laurie
Nie ma co
ukrywać, że serial bardzo pomógł artyście w promocji dokonań muzycznych. Jednak
jego muzyka bardzo dobrze broni się sama. Laurie ma póki co na swoim na swoim
koncie dwa albumy „Let Them Talk” z 2011 roku oraz „Didn’t It Rain” z 2013. Do
naszego kraju przybył na 3 koncerty (2 w Poznaniu, jeden w Szczecinie), by
pokazać, że me blues ma się dobrze, a w jego wykonaniu to całkowita petarda.
Obie płyty
zawierają nowe aranże świetnych i znanych bluesowych utworów. Hugh Laurie
śpiewa i akompaniuje sobie na gitarze oraz pianinie.
Artysta
pytany w wywiadach dlaczego to akurat w tym gatunku muzycznym czuje się dobrze,
przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, gdy mając około 7 lat usłyszał po raz pierwszy
w radio coś, co było jak emocjonalny grom z jasnego nieba. I tak już mu zostało
na lata.
Stare skarby na muzycznej plaży
W auli
Uniwersytetu Adama Mickiewicza przy ulicy Wieniawskiego 1 ciężko było dopatrzeć
się wolnego miejsca. Chętnych na bluesową podróż było wielu; a pierwszy, niedzielny koncert wyprzedał się
całkowicie.
Pianino
przykryte kolorową serwetą i rozstawione wokół lampy ze staromodnymi abażurami
budowały klimat starej, amerykańskiej knajpy, która gościła już niejednego
artystę. Co prawda pompatyczne organy za sceną konsekwentnie burzyły ten klimat
i raczej przywodziły na myśl kościół, który z kolei idealnie wpasowywał się w
krajobraz w utworach bardziej gospelowych (a takie też były!).
Koncert
zaczął się niezwykle punktualnie. Gwiazda wieczoru przywitała się z
publicznością starannie przygotowanym w
języku polskim „dobry wieczór” . „I to by był na tyle. Jestem typowym
brytyjskim idiotą” – żartował od początku Laurie wznosząc toast kieliszkiem trunku
(ponoć wysokoprocentowego). Od pierwszych
utworów czuło się, że artysta czuje się gospodarzem tego koncertu i ma się z
tym bardzo dobrze. Już przy drugim z kolei
„Come on Baby Let the Good Times Roll” publiczność wstała z miejsc. Później było już tylko lepiej: „What Kind of Man Are You”
(fantastyczny duet z Sista Jean McClain), „Kiss
of Fire” (duet z Gaby Moreno zakończony kilkoma figurami tanga) , „Send Me to the ‘Lectric Chair”, „The Weed
Smoker's Dream” czy „You don’t know my mind”.
Muzyk
kilkakrotnie w trakcie koncertu powtarzał, że ma najlepszy zespół na świecie. I
nie ma co polemizować: siedmioosobowy The
Copper Bottom Band rozkłada na łopatki! Widać i słychać, że muzyka to ich
całe życie – fantastycznie bawili się ze sobą na scenie, chętnie popisywali się
swoimi umiejętnościami w utworach, a Hugh Laurie dość często oddawał scenę
muzykom, sam usuwając się w cień. Sista Jean McClain (powalająca wersja „Send
Me to the ‘Lectric Chair”) oraz Gaby Moreno (w chociażby „The Weed Smoker's
Dream”) to dwa fenomenalne głosy, które często można było usłyszeć w duecie z
Laurie lub w solowych utworach. Pojawił się też typowo „męski” utwór wykonany
akustycznie przez panów „Lazy River”,
który dzięki efektom dźwiękowym przeniósł nas w domowe zacisze, gdzie słuchamy
starych winyli. Coraz bardziej rozochocona publiczność żywiołowo odebrała takie
utwory jak tytułowy „Didn’t it rain”,
„Louisiana 1927" czy też „Wild
Honey” (w iście musicalowej oprawie). Nie zabrakło także klasycznego
rock’n’rolla.
Koncert trwał ponad 2 godziny, a na bis rozbujana i roztańczona
publiczność doczekała się w sumie aż 5 piosenek.
Hugh Laurie
przedstawił nam swoje wersje standardów bluesowych. Artysta zapytany w jednym z
wywiadów, dlaczego wybrał akurat taki repertuar na swoje pierwsze dwie płyty,
przyrównał całą sytuację do plaży, na której jest tak wiele skarbów, że nie
sposób ich nie docenić i nie pokazać innym. Podobno na trzecim albumie znajdą
się już same autorskie kompozycje. Pożyjemy zobaczymy. Ja w każdym razie będę wyglądać
nowych utworów. A wszystkim zdecydowanie polecam terapię muzyczną autorstwa
doktora Laurie. Działa.
Music For Your Eyes:
Hugh Laurie - Unchain My Heart
Hugh Laurie - Send Me To The 'Lectric Chair
Hugh Laurie - Kiss of fire
Hugh Laurie - The British accent vs the American
Hugh Laurie - Unchain My Heart
Hugh Laurie - Send Me To The 'Lectric Chair
Hugh Laurie - Kiss of fire
Hugh Laurie - The British accent vs the American
* Korzystałam
z wywiadów prasowych oraz telewizyjnych (m.in. programy autorskie Larrego
Kinga, Ellen DeGeneres), których udzielił Hugh Laurie.
* Tekst ten
ukazał się na portalu Interia.pl 29.07.2014 r.
Komentarze
Publikowanie komentarza