My name is Mozil.
Teraz zna go raczej cała Polska, a poznawała go stopniowo. Tesco Value, Czesław Śpiewa, X Factor czy Stefan Wons to tylko niektóre wybrane "stacje" z kariery Czesława.
"Nie tak łatwo być Czesławem" pokazuje nam, jak wyglądała jego droga. Niektórzy mogą zapytać: skąd pomysł na publikację i czy to aby nie za wcześnie na podsumowania?
Czesława nie było łatwo przekonać do tego pomysłu. Jarek Szubrycht tak pisze na swoim blogu:
"On naprawdę nie chciał. Kiedy prawie trzy lata temu zadzwoniłem do Czesława z tym pomysłem, wzbraniał się argumentując nie bez racji, że jeszcze za wcześnie na podsumowania, że biografie pisze się na emeryturze…"
Szubrychtowi nie chodziło jednak o podsumowania. Punkt ciężkości tej publikacji leży gdzieś indziej. Jarek ujął to tak:
"Uważałem, że opowieść o tym, jakie to uczucie, być obcym tam, ale też obcym tu – choć przecież wróciło się do domu, do siebie! – jest ważna i że powinna zainteresować miliony rodaków. Tych, co wyjechali i wrócili. Tych, co wyjechali i nie chcą wracać, albo chcą, ale się boją. I tych, którzy tęsknią za tymi, co wyjechali."
Emigracja - temat gorący, palący i bardzo szeroko w ostatnim czasie dyskutowany. Niebezpieczny? Przez niektórych na pewno też i tak postrzegany. Mozil opowiada o swojej Polsce i swojej Danii, o dwóch krajach, które go ukształtowały.
Książkę czyta się jednym tchem. Czuje się, że to efekt szczerych, wielogodzinnych rozmów Jarka z Czesławem, które ten pierwszy bardzo zgrabnie spisał. Jest cała masa anegdot, opowiastek i opowieści ze świata rodzimego szołbizu; niektóre śmieszą do łez, inne wprawiają w melancholię. Bardzo dużo miejsca zostało też poświęcone przyjaźni i lojalności, stosunkom międzyludzkim.
"Pogodziłem się z tym, że dla niektórych nigdy nie będę artystą. Dla innych będę tym gościem od duetu z raperką Wdową, a jeszcze inni powiedzą, że jedyną moją piosenką, której da się słuchać, jest "Zobacz, dziwko, co narobiłaś". Jednym spodoba się Stefan Wons, inni powiedzą, że liczy się tylko Czesław od Miłosza, kolejni, że bałwanek Olaf, a cała reszta jest bez znaczenia. Nie tylko się z tym pogodziłem, ale wręcz się cieszę, że kiełkują wszystkie ziarna, które wokół siebie rozrzuciłem."
Każda osoba znająca chociażby jeden z wymienionych projektów znajdzie w książce coś ciekawego.
Wygrany
W polskiej wersji programu "Milionerzy" tylko raz padła główna wygrana. Pytani brzmiało: "Na jakim instrumencie gra Czesław Mozil?". Czesław też jest wygranym. Ma talent, przychylność losu i ogromne szczęście do ludzi, których zaraża swoim optymizmem i chęcią do działania. To, że jest dzisiaj w takim miejscu jest wypadkową wszystkich tych czynników. Czesław objeździł setki polskich miast i miasteczek i grał, grał, grał. Czasem za psie pieniądze. Czasem za większe. Nie poddaje się w dążeniu do celu i cały czas walczy o swoje marzenia. I niejeden raz nas jeszcze zaskoczy.
"(...) ciągle nie czuję, żebym osiadł gdzieś na stałe. Podoba mi się myśl, że żyję na walizkach. Wiem, gdzie będę jutro, ale nie mam pojęcia, gdzie będę za miesiąc, nie mówiąc już o perspektywie półrocznej. Przywykłem do tego i nie wiem, czy potrafiłbym inaczej. Strasznie lubię podróżować."
P.S. = Prywata Szymańskiej
Czesława poznałam pracując w RADIU BEZ KITU, był naszym częstym gościem. Graliśmy Tesco Value jako jedna z pierwszych stacji radiowych w kraju. Jeden z udzielonych wtedy wywiadów został opublikowany w książce "Wywiady Bez Kitu". Dużo wody w Wiśle upłynęło od tego czasu. Radio Bez Kitu nie nadaje, ja już nie mieszkam w Krakowie... ale zawsze miło wspominam smsy od Czesława: "Hej Ewa, gram koncert tu i tu, może masz ochotę wpaść z przyjaciółmi?"
Zawsze miałam i mam.
Pozdrowienia Panowie. Ta książka to kawał dobrej roboty.
METRYCZKA:
Tytuł: "Nie tak łatwo być Czesławem"
Autorzy: Czesław Mozil, Jarek Szubrycht
Data premiery: 07.10.2015
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Ilość stron: 328
Teraz zna go raczej cała Polska, a poznawała go stopniowo. Tesco Value, Czesław Śpiewa, X Factor czy Stefan Wons to tylko niektóre wybrane "stacje" z kariery Czesława.
"Nie tak łatwo być Czesławem" pokazuje nam, jak wyglądała jego droga. Niektórzy mogą zapytać: skąd pomysł na publikację i czy to aby nie za wcześnie na podsumowania?
Czesława nie było łatwo przekonać do tego pomysłu. Jarek Szubrycht tak pisze na swoim blogu:
"On naprawdę nie chciał. Kiedy prawie trzy lata temu zadzwoniłem do Czesława z tym pomysłem, wzbraniał się argumentując nie bez racji, że jeszcze za wcześnie na podsumowania, że biografie pisze się na emeryturze…"
Szubrychtowi nie chodziło jednak o podsumowania. Punkt ciężkości tej publikacji leży gdzieś indziej. Jarek ujął to tak:
"Uważałem, że opowieść o tym, jakie to uczucie, być obcym tam, ale też obcym tu – choć przecież wróciło się do domu, do siebie! – jest ważna i że powinna zainteresować miliony rodaków. Tych, co wyjechali i wrócili. Tych, co wyjechali i nie chcą wracać, albo chcą, ale się boją. I tych, którzy tęsknią za tymi, co wyjechali."
Emigracja - temat gorący, palący i bardzo szeroko w ostatnim czasie dyskutowany. Niebezpieczny? Przez niektórych na pewno też i tak postrzegany. Mozil opowiada o swojej Polsce i swojej Danii, o dwóch krajach, które go ukształtowały.
Książkę czyta się jednym tchem. Czuje się, że to efekt szczerych, wielogodzinnych rozmów Jarka z Czesławem, które ten pierwszy bardzo zgrabnie spisał. Jest cała masa anegdot, opowiastek i opowieści ze świata rodzimego szołbizu; niektóre śmieszą do łez, inne wprawiają w melancholię. Bardzo dużo miejsca zostało też poświęcone przyjaźni i lojalności, stosunkom międzyludzkim.
"Pogodziłem się z tym, że dla niektórych nigdy nie będę artystą. Dla innych będę tym gościem od duetu z raperką Wdową, a jeszcze inni powiedzą, że jedyną moją piosenką, której da się słuchać, jest "Zobacz, dziwko, co narobiłaś". Jednym spodoba się Stefan Wons, inni powiedzą, że liczy się tylko Czesław od Miłosza, kolejni, że bałwanek Olaf, a cała reszta jest bez znaczenia. Nie tylko się z tym pogodziłem, ale wręcz się cieszę, że kiełkują wszystkie ziarna, które wokół siebie rozrzuciłem."
Każda osoba znająca chociażby jeden z wymienionych projektów znajdzie w książce coś ciekawego.
![]() |
FB Czesław Śpiewa |
W polskiej wersji programu "Milionerzy" tylko raz padła główna wygrana. Pytani brzmiało: "Na jakim instrumencie gra Czesław Mozil?". Czesław też jest wygranym. Ma talent, przychylność losu i ogromne szczęście do ludzi, których zaraża swoim optymizmem i chęcią do działania. To, że jest dzisiaj w takim miejscu jest wypadkową wszystkich tych czynników. Czesław objeździł setki polskich miast i miasteczek i grał, grał, grał. Czasem za psie pieniądze. Czasem za większe. Nie poddaje się w dążeniu do celu i cały czas walczy o swoje marzenia. I niejeden raz nas jeszcze zaskoczy.
"(...) ciągle nie czuję, żebym osiadł gdzieś na stałe. Podoba mi się myśl, że żyję na walizkach. Wiem, gdzie będę jutro, ale nie mam pojęcia, gdzie będę za miesiąc, nie mówiąc już o perspektywie półrocznej. Przywykłem do tego i nie wiem, czy potrafiłbym inaczej. Strasznie lubię podróżować."
P.S. = Prywata Szymańskiej
Czesława poznałam pracując w RADIU BEZ KITU, był naszym częstym gościem. Graliśmy Tesco Value jako jedna z pierwszych stacji radiowych w kraju. Jeden z udzielonych wtedy wywiadów został opublikowany w książce "Wywiady Bez Kitu". Dużo wody w Wiśle upłynęło od tego czasu. Radio Bez Kitu nie nadaje, ja już nie mieszkam w Krakowie... ale zawsze miło wspominam smsy od Czesława: "Hej Ewa, gram koncert tu i tu, może masz ochotę wpaść z przyjaciółmi?"
Zawsze miałam i mam.
Pozdrowienia Panowie. Ta książka to kawał dobrej roboty.
METRYCZKA:
Tytuł: "Nie tak łatwo być Czesławem"
Autorzy: Czesław Mozil, Jarek Szubrycht
Data premiery: 07.10.2015
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Ilość stron: 328
Komentarze
Publikowanie komentarza