![]() |
Foto: MFME |
![]() |
FP BETH DITTO |
"Fire" kojarzy mi się z "La Macareną" i opening themem do programu "Hell's Kitchen" (czy ja to naprawdę napisałam), ale jako bis pasował idealnie i wcale nie irytował, bo cały ten koncert to pięknie wykombinowana całość: rytmicznie prowadzona, bez spadków energii zespołu i publiki, momentami cukierkowa i melodyjna, momentami punkowa i drapieżna.
Beth grała głównie nowy album, było oczywiście świetne "In and out", tytułowe "Fake Sugar", przewrotne "Oo La La" czy melodyjne "We Could Run". Ogromnie ucieszyłam się słysząc pierwsze dźwięki "I Wrote the Book" czy "Open Heart Surgery" (z solowej EPki z 2011 roku). Ten pierwszy jest zdecydowanie jednym z najlepszych jej utworów w ogóle i fantastycznie wybrzmiał z towarzyszeniem muzyków. Fani z pewnością czekali na "gossipowe" kawałki i się nie zawiedli. "Heavy Cross" i "Standing In the Way of Control" wyśpiewały chyba wszystkie gardła zgromadzone w warszawskiej Progresji.
Spocona Beth, wycierająca się czerwonym ręczniczkiem, była na tej scenie w 100% dla nas. Nie było tam żadnej ściemy. To była ona, Beth Ditto, która na żywo porywa do tańca, wyrywa z butów i daje nam całe swoje serducho.
Wracaj do nas częściej Beth! <3
![]() |
Foto: MFME |
![]() |
FP BETH DITTO |
Komentarze
Prześlij komentarz